Zwykle popchniemy wózek osoby niepełnosprawnej albo ustąpimy jej miejsca w kolejce czy autobusie, także tej poruszającej się o kulach.
Ale… czy to osoba niepełnosprawna czy raczej inwalida, czy może z niedoborami fizycznymi bądź intelektualnymi? A może następny etap zmiany nomenklatury w określaniu (także w ocenieniu) osób, które potrzebują pomocy innych do życia sięgnie… określania osoby inaczej ukształtowanej?
Koniec końców Święta Bożego Narodzenia, zabieganie i planowane zabawy Sylwestrowe spowodowały, że chyba wszyscy, a może większość zapomniała szybko, iż 3 grudnia obchodziliśmy – obchodzono – Międzynarodowy Dzień Osób z Niepełnosprawnościami.
I co? I nic!
No może jedna rzecz, która w pewnym sensie określa ich bazę i nadbudowę jak to dawniej opisywali komuniści. Wydaje się, że tak jest przynajmniej w przypadku biznesu i przedsiębiorców.
Te bowiem segmenty gospodarki dostrzegają jeden niewymowny, nieoceniony, wręcz bezcenny walor osób niepełnosprawnych i to nie jeden dzień w roku, ale nieustannie. Ich dochodowość.
Kiedy cichną pozdrowienia dla osób z niepełnosprawnościami, życzenia zdrowia czy wyrazy wsparcia dla nich, a nawet w ich trakcie przedsiębiorcy, biznesmeni zatrudniają ich za pół ceny. Za pół, gdyż dzięki wsparciu PFON-u mogą nie płacić za nich całej składki ZUS, a jedynie połowę. Są podobno też warianty rozwiązań prawnych, które w ogóle zwalniają ich z takich czy innych opłat, składek, podatków pośrednich.
Dlatego w różnych systemach ofert pracy aż roi się od propozycji pracy dla niepełnosprawnych, którzy zdaniem pracodawców mogą być np. strażnikami, magazynierami, kasjerami – sprzedawcami, pomocą kuchenną albo zajmować się terenami zielonymi. Mogą też być wykwalifikowanym pracownikiem ochrony, nie wspominając już o oczywistej oczywistości, że mogą być kelnerem, barmanem. A więc wykonywać często prace ciężkie fizycznie, a na pewno wymagające dużej sprawności ruchowej.
Czy ktoś, a jeśli tak to kto, kogo i jak robi tutaj w konia?
W takiej sytuacji wydaje się, że niepełnosprawny jest tutaj system, a niepełnosprawni są ciągle wykorzystywani, bo przecież „biznes is biznes”.
Artur Kowalczyk, Fot. DL