Sytuacja komunalnego przewoźnika w Legnicy – Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego sp. z o.o., które przewozi dziesiątki, a nawet setki tysięcy mieszkańców jest tak tragiczna, iż Maciej Kupaj, Prezydent Legnicy przyznał, że władze miasta biorą pod uwagę nawet jego zamknięcie czy ograniczenie działalności. Jego zdaniem, co zaznaczał w trakcie poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej Legnicy stan spółki można określić między kiepski, a dramatyczny.
A zgodnie z przepisami do 2030 roku 50 procent autobusów przewoźnika musi być elektryczna.
Sytuacja jest zła także dlatego, że nie wszystko da się zrobić teraz ze środków unijnych bo ich nie ma, a przewoźnik potrzebuje także wozów o napędzie konwencjonalnym, które będzie musiał kupować z własnych środków.
Tymczasem za poprzedni rok spółka odnotowała stratę ponad 26 mln zł.
Marcin Borys, Prezes MPK także wskazuje na jej zły stan i poinformował o tym legnickich radnych: „Sytuacja finansowa jest dość trudna i skomplikowana”.
Jej przychody z biletów, choć ich ilość ma tendencję progresywną to zysk maleje, bo bilety okresowe dla uczniów są tańsze, a to powoduje spadek dochodów.
„My się nie rozwijamy, jest stagnacja” – stwierdził Borys podczas obrad samorządu. I dodał: „Są duże zagrożenia, że może utracić płynność finansową w latach następnych”.
Źle jest także z taborem, który jest stary, zaś spora grupa pracowników jest w wieku przed emerytalnym czy wręcz emerytalnym.
„Tabor obecny jest bardzo kosztochłonny i wyeksploatowany” – wskazywał Prezes Borys.
Jakby tego było mało Maciej Kupaj powiedział nawet w czasie obrad Rady Miejskiej Legnicy omawiając stan spółki: „Mówiąc wprost jest bankrutem”. Nadzieję pasażerów może jednak budzić fakt, iż powiedział też: „W MPK czeka nas konieczność zainwestowania grubych milionów”. ,
AK, Fot. Dziennik Legnicki