Trwają przygotowania do realizacji programu rewitalizacji Legnicy oraz wprowadzania go w życie na wyznaczonym terenie miasta.
Już dziś wiadomo, że nie będzie to proste, bo suche statystyki jakie przygotowała firma opracowująca dokumenty w tej sprawie są porażające.
Będzie się z nimi musiał uporać Komitet Rewitalizacji, który zajmie się obszarem zdegradowanym, a więc obszarem gdzie występują problemy społeczne, a nie tylko brakuje czy jest zła, zdegradowana infrastruktura techniczna.
Władze Legnicy, radni oraz Komitet Rewitalizacji będą musiały brać pod uwagę także inne czynniki – środowiskowe, gospodarcze, kulturalne, migracyjne, wyborcze i wiele innych.
Z danych statystycznych zebranych przez firmę analizującą stan miasta wynika, że najbardziej zdegradowaną częścią miasta są Kartuzy (popularnie nazywane Zakaczawiem).
Tam właśnie od 2014 roku zmniejszyła się ilość mieszkańców, aż o11 procent, bo stamtąd ludzie najczęściej się wprowadzają, by nie rzec uciekają.
Tam też jest najwięcej osób korzystających z pomocy społecznej – około 12 procent, gdy w innych miastach takie wskaźniki nie zdarzają się.
Tam również najczęściej policja zakłada rodzinom tzw. niebieskie karty. Co jasno wskazuje na wiele problemów, wręcz patologicznych.
Choć w Legnicy bezrobocie jest generalnie małe, bo to ok. 4 procent, na Zakaczawiu sięga nawet ponad 7 proc. i są to często ludzie bez pracy od wielu lat.
Ergo – ubóstwo, czasami połączone z niepełnosprawnością i długotrwałym bezrobociem.
Również tam w porównaniu do innych rejonów miasta policja odnotowuje największa przestępczość.
Trudno się więc dziwić, że właśnie tam najmniej ludzi uczestniczy w procedurach demokratycznych, głosowaniach choćby na Legnicki Budżet Obywatelski.
I tam są najgorsze w Legnicy wyniki egzaminów ośmioklasistów, które nie dochodzą w przypadku matematyki nawet do 30 procent.
I niestety tam najbardziej szwankuje gospodarka, gdyż tam właśnie funkcjonuje najmniej różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych.
Gołym okiem świadczą o tym pustostany, bo jest niewiele np. małych sklepików.
Na Kartuzach też nie ma kultury instytucjonalnej, nie ma nawet biblioteki.
I jakby tego było mało tam aż 30 procent budynków jest opalanych paliwami stałymi. A więc powietrze nie należy do najczystszych.
AK, Fot. Dziennik Legnicki