Własna studnia skąd czerpie się wodę do podlewania warzyw czy kwiatów na własnej działce rekreacyjnej, była dotąd panaceum, ale… Tego rodzaju inwestycje działkowców nie są najczęściej formalnie dopięte na ostatni guzik.
Zwykle tam, gdzie nie ma wodociągu miejskiego działkowcy w miarę swoich możliwości – także finansowych – budowali studnie.
Jednak przeważnie nie są one zgłoszone, a co więcej nie są też opomiarowane.
Można się więc spodziewać kontroli na działkach, np. przedstawicieli Wód Polskich i kary za łamanie przepisów. A może to być nawet kilkaset złotych.
Jeśli jednak dziennie nie pobiera się więcej niż pięć metrów sześciennych wody ze studni, a jej głębokość nie przekracza 30 metrów to pozwolenie na jej budowę nie jest potrzebne.
MK, Fot. Dziennik Legnicki