Profesor Andrzej Nowak, jeden z najlepszych współczesnych polskich historyków, gościł ostatnio w Legnicy, gdzie na konferencji Tysiąclecie suwerenności Polski przedstawił wykład: Katolicyzm na granicy. 1060 lat doświadczeń historii Polski.
Prezentujemy Państwo jego obszerne fragmenty:
Paradoksem może się wydać się połączenie dwóch słów katolicyzm i granica. Katolicki oznacza powszechny, bez granic, a jednocześnie odkąd Bóg wcielił się w człowieka, ma granice nieskończone jak śpiewamy w pięknej kolędzie.
To element historii wcielenia w człowieczeństwo, który łączy historię z wymiarem boskim, a w konkretnym narodzie, w konkretnej wspólnocie politycznej, zaszczepienie w tej wspólnocie chrztu. Łączy wymiar czasu z wymiarem przestrzennym, tzn. geograficznym, bo każdy naród, każda wspólnota może zmieniać swoje miejsce, ale mało jest narodów, które przetrwały w formie koczowniczej. Narody trwają na swoich miejscach, bronią tego miejsca i to właśnie połączenie czasu, miejsca, wieczności z historią pozwala, mi zacząć ten wykład.
Czy Polska ma historię wyjątkową?
Sądzę, że jednym z motywów ewentualnej wyjątkowości, do dyskusji oczywiście z innymi historykami, ale wydaje mi się, że Polska nie ma praktycznie żadnej historii przed chrztem, tzn. wiemy, że była wspólnota piastowska, polityczna. Budowała się od kilkudziesięciu lat co najmniej, ale właściwie nic o tym nie wiemy. Ta historia jest bardzo uboga, ta która poprzedza chrzest. Zaczyna się ta historia datami dopiero od tej zapiski, którą przechowuje kopiariusz, zapiski, która informuje o tym, że Mieszko poślubił Dobrawę, a następnie w roku w 966 chrzci się. A więc jest to druga data zapisana w polskiej historii. Kronikarze niemieccy wcześniej odnotowują klęskę Mieszka w starciu z oddziałami saskiego pogranicza. W sumie możemy doliczyć się dwóch dat przed datą Chrztu Polski. Bardzo niewiele. To jest rzeczywiście wyjątkowe, bo Germanie, Słowianie wschodni, Skandynawowie, Anglicy czy Hiszpanie mają arcybogatą historię przed chrztem.
Skoro tak, to można się zastanowić co wnosi do naszej historii chrzest? Do historii powszechnej, który przychodzi z południa.
22 lata po chrzcie Mieszka, chrzest przyjmuje nasz wschodni sąsiad, czyli Ruś w 988 roku, ale zostaje on przyjęty w obrządku, który oddzieli się wyraźnie od obrządku łacińskiego w postaci schizmy.
Choć Ruś od końca dziesiątego wieku także zmierza w stronę chrystianizacji, to ta ścieżka będzie prowadziła trochę inną trasą. Nierzadko w konflikcie z sąsiednią ścieżką łacińską i to także utrzymuje pojęcie granicy, choć wspólnota chrześcijańska nas łączy, choć różnicą obrządku i wzajemną niechęć, narastającą wrogość zwłaszcza od czwartej wyprawy krzyżowej, będzie wzmacniała to poczucie różnicy w której odczuwalna jest granica.
Czy mamy te granice obalić? Zbudować nad nią pomost, połączyć się?
Inaczej to wygląda z naszymi północnymi i zachodnimi sąsiadami.
To przypomina dylemat wynikający z takiego usytuowania na granicy.
Na to odpowiada już Bolesław Chrobry w sposób bardzo energiczny, a mianowicie przejmuje dziedzictwo Świętego Wojciech, który staje się pierwszym patronem Polski. I to znaczy, że patronuje Polsce jako wspólnocie politycznej niesienia misji.
To co wyróżnia Polskę to jest właśnie owo położenie na granicy i wynikające stąd dylematy, gdzie oprócz chrześcijaństwa pojawia się jeszcze inny, może mniej ważny dla wieczności, ale ważny dla naszej teraźniejszości i kolejnych pokoleń, aspekt kulturowy, to chrześcijaństwo, które przyjął Mieszko z Rzymu, ze źródła łacińskiego, niesie ze sobą pewną treść kulturową, której istotą jest właśnie łacina, wspólnota łacińskiego świata, i w tej konfrontacji ze światem wschodni, bizantyjskim.
Ale ta łacińska tożsamość zaczyna tworzyć polską tożsamość kulturową, która jest częścią szerszej europejskiej, tożsamości kulturowej.
Warto tu przytoczyć wspomnienie, że w Katedrze Wawelskiej w 1938 roku odkryto grobowiec biskupa Maura, biskupa Krakowa, który zmarł w 1118 roku.
To jest przybysz, nie wiadomo czy z Afryki, pewnie bardziej z Italii, na pewno z południa, czy był Afrykaninem?
To on nakazał sporządzić pierwszy w całej Europie wschodniej, środkowo – wschodniej, spis książek, znajdują się tam nie tylko dzieła religijne, ale także klasyczne dziedzictwo antyku – Owidiusz, Terencjusz – człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. To oznacza wymiar kulturowy i cywilizacyjny, który będzie stopniowo się poszerzał, i pogłębiał, najpierw jako import, ale potem kolejne pokolenia Polaków będą współtworzyły.
To właśnie dziedzictwo zaczyna się stykać z problemem granicy, jest to moment bardzo ciekawy, ale rzadko przypominany w naszych podręcznikach, pierwszy list napisany przez polskiego autora, przez biskupa Mateusza z 1147 do Bernarda z Clairvaux.
Wtedy Bernard wzywa do drugiej krucjaty, a Mateusz mu odpowiada w wyszukanym stylistycznie liście. Jednak jest tam coś więcej, stwierdzenie, że Polska przez swoje położenie na granicy ma inne bliższe zadanie niż udział w krucjacie w Ziemi Świętej. Tym zadaniem jest nawrócenie Rusi.
I jak stwierdza „Ruś jest jak inny świat”.
To zderzenie z innym światem, który jest zaraz za granicą. Powinniśmy coś z tym zrobić. To jest nasze zadanie. To jest odzwierciedlenie realnego położenia Polski, które nazwę nie tylko geopolitycznym, ale geokulturowym, położenia na styku z innym światem, który nie jest jeszcze tak drastycznie inny jak stanie się później.
Jesteśmy częścią tej szerszej wspólnoty, której najważniejszym punktem orientacyjnym jest Rzym papieski, Rzym Świętego Piotr. Tam są klucze nie tylko do królestwa niebieskiego, ale także klucze do naszej tożsamości. I to właśnie sprawia, że utrzymuje się to poczucie, że jesteśmy na granicy i służmy czemuś większemu od nas.
A może to źle?
Może powinniśmy zrezygnować z tego?
Jak Jerzy Giedroyc, który uważał że Polsce szkodziło podporzadkowanie Rzymowi, że Polska powinna być swoim własnym centrum. I same nieszczęścia wynikały z tego podporzadkowania.
Ale to położenie przybiera dramatycznego charakteru o którym najłatwiej jest powiedzieć w Legnicy, bo wiążę się oczywiście z zastąpieniem pojęcia innego świata, pojęciem, które jest bardziej wyraziste.
Ruś kijowska zostaje zastąpiona przez Ruś mongolską.
A to jest zasadnicza różnica bowiem najazd mongolski, który pierwszy raz liznął Ruś, a później ją zajął, zaś potem dotarł pod Legnicę w 1241 roku.
Rycerstwo polskie przegrał o w tym starciu, ale nawała Mongołów zawróciła i Polski pod swoje jarzmo nie wzięła. A Ruś wzięła na 240 lat.
To sąsiedztwo wtedy z innym światem mongolskim przybiera postać po raz pierwszy cywilizacyjnej konfrontacji, rozumianej głęboko.
Współcześnie – zdaniem profesora Nowaka, to marchia zachodnia chińskiego imperium, przybudówka tego wielkiego wschodu – jak z czasów mongolskiego imperium – który uderza w zachód kurczący się, słabnący, przestraszony w Europie.
Profesor Nowak podkreśla, że warto eksperymenty myślowe przeprowadzać, aby zastanawiać się nad znaczeniem historii dla rozpoznania naszej współczesności i refleksji nad przyszłością, na ile potrafimy sobie ją wyobrazić.
Ważny jest dla nas następny krok w historii doświadczeń katolicyzmu na granicy.
W tym miejscu pojawia się Litwa, która wypada ze słabnącego imperium mongolskiego, ze słabnących rąk chanów.
I ten właśnie moment – połowa XIV wieku – spotyka się ze stale nawracającą ideą misji polskiej dla Litwinów.
To ostatecznie łączy się z ideą polityczną, gdy dochodzi do zjednoczenia ziem polskich przez Władysława Łokietka i zaplanowanego małżeństwa jego syna z księżniczką litewską.
To zapowiedź tej misji, która zrealizuje się w następnym pokoleniu.
Wtedy nastąpi małżeństwo Wielkiego Księcia Jagiełły z Królową Jadwigą. I dojdzie do Unii w Krewie.
Zwracam uwagę na ten fakt połączenia, bo jest to istotny moment identyfikacji polskiej misji na granicy.
Czy ma to być misja z mieczem w ręku?
Nie. Istotą tej misji jest małżeństwo.
Unia wynikająca z dobrowolnego połączenia dwóch stron, połączenia którego istotą powinna być miłość.
Czy jest to granica ofensywy militarnej i nawracania mieczem czy raczej granica, gdzie środkiem zmiany sąsiada, poszerzania sfery katolicyzmu jest perswazja kulturowa, połączona z misją chrześcijańską.
Polska dokonuje chrztu Litwy. I dołącza do dość ekskluzywnego grona wspólnot politycznych, które mogą się poszczycić nawróceniem całego narodu i to ważnego na politycznej mapie Europy wieku XIV i XV.
I rzeczywiście po poślubieniu Jadwigi Jagiełło jedzie osobiście na Litwę, uczy po litewsku odmawiać Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario swoich pobratymców.
Taki jest praktyczny wymiar misji chrześcijańskiej wobec narodu litewskiego, bez przemocy.
Ten aspekt bez przemocy stał się, został podkreślony w kontraście i konflikcie jednocześnie z procesem poszerzania chrześcijaństwa przemocą, którego symbolem stał się Zakon Krzyżacki.
To moment kiedy powstaje polska doktryna – nie wolno nawracać siłą, którą przedstawił Paweł Włodkowic na soborze w Konstancji w pełnej postaci.
Wtedy i teraz jest to nasz powód do dumy.
I udało się taką doktrynę zrealizować w Unii z Litwą. To co w pewnym sensie to umacniało Unię, to było poczucie położenia na granicy, z jednej strony walił młot krzyżacki od północy i zostanie skruszony, choć dużo później, ale od południa od końca wieku czternastego wali inny młot, z symbolem półksiężyca. To oczywiście ofensywne i agresywne imperium Turków osmańskich, które uderza na Europę południową i doprowadza narody prawosławne, Bułgarów, Serbów do podległości, aż wreszcie dociera i do granic Węgier i Litwy, które sięgają do Morza Czarnego, bo sięgają w tamtym czasie do okolic obecnej Odessy.
Kolejne rozdziały zapisywane w historii położenia na polskiej granicy, to bohaterowie i bitwy.
Utwierdzają to.
Możemy być też pomostem prowadzącym przez uniwersytety, np. Wileński, w Kijowie.
Sąsiadujemy z ruskim imperium czy raczej z Moskwą, Trzecim Rzymem, jednocześnie z Moskwą, która przekształca się w część imperium chińskiego.
To właśnie zdarzenie z programem rekonkwisty imperialnej jaką głosi Moskwa, tzn. zbieranie ziem ruskich, sprawia że trzeba walczyć żeby kościoły w formie jakie nadaje im styl zachodnioeuropejski, kościoły barkowe, bo to one wyznaczają granice wizualną między wschodem a zachodem, bo na wschód od nich są już tylko prawosławne w innym zupełnie stylu budowane. To jest widoczna granica katolicyzmu, granica kościołów wybudowanych w stylu gotyckich, barokowym czy renesansowym.
A Rosja nigdy nie przeszła przez renesans, a bez renesansu jak bez katolicyzmu nie ma kultury europejskiej.
W tym sensie Rosja nie może należeć do kultury europejskiej, bo nigdy nie doświadczyła renesansu.
Te walki na granicy z Moskwą, Turcją i Tatarami umacniają poczucie identyfikacji polskiego miejsca na granicy z przedmurzem, walczącego, obronnego.
Ale jednocześnie trwa idea pomostu, nawet nawrócenia Moskwy, politycznego za pośrednictwem Władysława syna Zygmunta III.
Że skoro udało się z Litwą, to może uda się z Moskwą, ale okazało się że oni mają swoją odrębną cywilizację i to myślenie optymistyczne, te założenia legły w gruzach w konfrontacji z ideą Moskwy, Trzeciego Rzymu, z ideą imperializmu moskiewskiego, który główne swoje ostrze wysuwa przeciwko światu łacińskiemu, żyje nienawiścią do zachodu.
Tak więc ta idea ekspansji kulturowej, duchowej cywilizacyjnej zatrzymuje się na granicy z Moskwą. A Moskwa przesuwa te granice na zachód swoją ofensywą imperialną.
Ale zmienia się coś jeszcze w położeniu katolicyzmu w okresie reformacji, którego głównym ośrodkiem są Niemcy, bo nie mogły pogodzić się z tym, że centrum jest Rzym.
Polska stała się jedyną dużą reprezentantką świata katolickiego w tej części Europy.
To jest nowa sytuacja na początku wieku XVI. To właśnie sprawia, że położenie Polski w wieku XVII staje się dramatyczne. Który przynosi też coś jeszcze gorszego.
A mianowicie w skutek wojen religijnych i postępów świata protestanckiego rozbijającego dawniejszą wspólnotę Christianitas.
Wtedy powstaje bowiem nowa wizja Europy zachodniej, która chce rozstać się z chrześcijaństwem.
Warto zobaczyć ten wymiar religijny, nienawiści do Polski jako ośrodka katolicyzmu. Ostatniego bastionu katolicyzmu w tej części Europy, gniecionego ze wszystkich stron.
W XVIII wiek Polska wchodzi już bardzo osłabiona, ale także Europa jest już zupełnie inna, zmieniona.
Wojny doprowadzają do koncepcji ułożenia nowego porządku politycznego w Europie, w Europie bez Boga, bez Chrześcijaństwa.
Symbolem tego staje się balance of power.
Tworzy się sytuacja prowadząca do rozbiorów.
Rosja zostaje uznana za imperium i zaczyna się liczyć wśród największych imperiów w Europie.
Jeśli nie ma pójść dalej, to może warto jej dać kawałek Polski.
Rozumowanie kategoriami balance of power niszczy wspólnotę europejską, katolicyzm.
Ale niszczy także Polskę i polskość.
Wtedy istota nienormalności polega na katolicyzmie , bo katolicyzm to przesąd, zabobon, wstecznictwo. Jeśli Europa ma być nowoczesna musi pozbyć się katolicyzmu.
I zwłaszcza o Polsce jest to jasno sformułowane. Nieszczęściem Polski jest jej katolicyzm. To jest jej ciężar, jej wstecznictwo, to jest samo zło. I dlatego Polskę trzeba wymazać z mapy, bo Polska reprezentuje siły wsteczne.
Cześć polskich elit przyjmuje ten punkt widzenia.
Ale byli tacy którzy uznali, że polskość nie jest nienormalnością, da się ją pogodzić z nowoczesnością, nie musi oznaczać śmiertelnej walki z katolicyzmem, nowoczesnością, która ma kształt nowych szkół, nowych instytucji państwowych, lepszej gospodarki, bez której nie będzie silnej armii, bez której nie da się zbudować silnej armii, a bez niej nie obronimy niepodległości.
I to właśnie reformatorzy Sejmu Wielkiego, Konstytucji 3 maja pokażą taką ścieżkę.
I światła część będzie prowadziła tą właśnie drogą polskich patriotów do odzyskania niepodległości przez wiek XIX.
To jest właśnie poczucie, że obrona polskości, wzmacnianie polskości jest służbą, także kościołowi katolickiemu, osaczonemu przez agresywną rusyfikację i agresywną germanizację .
W XX wieku jeszcze raz byliśmy na granicy dwóch systemów totalitarnych, na granicy zachodniej i wschodniej katolicyzmu.
Od wschodniej ruszył system komunistyczny, bolszewicki, a od zachodniej totalitaryzm germański.
Ta straszliwa próba wydawało się, że zmiażdży Polskę, ale nie zmiażdżyła.
Nasza historia jest optymistyczna, bo Polska z 2025 roku jest w tym samym miejscu co w czasach Bolesława Chrobrego. A granicę mamy takie jakie wywalczył Chrobry.
I te granice wynikające z naszej historii warto skonfrontować z Czechami, które były wtedy mniej więcej równoległe, a potem nawet większe, a Polska jest teraz krajem o większym ciężarze gatunkowym.
Polskość jednocześnie wywalczona na granicy między dwoma systemami, które próbują zniszczyć katolicyzm, to co broni polskość i utrzymuje, to siła kulturowa.
Imperium sowieckie także się załamało.
Polskość to uniwersalność. Nikt tego bardziej nie potwierdził niż Karol Wojtyła zasiadając na Stolicy Piotrowej.
Kiedy sowiecki pucybut, który złamał Solidarność i wprowadził stan wojenny, wydawało się, że się nie podniesiemy, ale przychodzi Jan Paweł II z kolejnymi pielgrzymkami.
Obecne ideologie nihilizmu są nie mniejszym zagrożeniem niż totalitaryzmy.
Ale przecież ostatnie słowo nie może należeć do złego, przecież na końcu i tak wygrywa Chrystus i z tym przesłaniem przychodzi Jan Paweł II, to przesłanie zostawia nam Polska historia, historia na granicy katolicyzmu.
AK, Fot, Film – Dziennik Legnicki