Maciej Kupaj, Prezydent Legnicy spotkał się dziś (24.10.2025.) z kupcami z targowiska przy ul. Partyzantów. Ale…
Należy podkreślić, że spotkanie zostało zorganizowane w odpowiedzi na rosnące zaniepokojenie kupców o swoją przyszłość po publikacjach prasowych i wpisach prezydenta Kupaja w mediach społecznościowych.
A zgodnie z jego zapowiedziami, w miejscu obecnego targowiska ma powstać schron z funkcją parkingu, a na jego powierzchni – nowe, zrewitalizowane targowisko.
Na zaproszenie kupców w spotkaniu uczestniczyli czy raczej mieli uczestniczyć przedstawiciele Konfederacji Korony Polskiej.
– Skoro zostaliśmy zaproszeni przez lokalnych przedsiębiorców, przez lokalną społeczność to chcieliśmy dokładnie zapoznać się ze sprawą i wesprzeć ich w rozmowach z władzami miasta. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem rozmów doszło do awantury inicjowanej przez ratusz, która zdominowała to wydarzenie. Do przedstawicieli Konfederacji podeszła urzędniczka ratusza, prosząc nas o opuszczenie sali. Nie przedstawiono żadnego uzasadnienia tej decyzji. Gdy kupcy zaprotestowali, wskazując, że to oni zaprosili KKP jako swoich gości i obserwatorów, Maciej Kupaj oświadczył, że spotkanie ma charakter wewnętrzny, przeznaczony wyłącznie dla kupców, a obecność przedstawicieli Konfederacji – jego zdaniem – groziła przekształceniem spotkania w „awanturę polityczną”. Pomimo formuły spotkania „tylko dla kupców” nikt nie wypraszał innych członków nie będących handlowcami. Co więcej urzędnicy ratusza chcieli przeglądać materiały i notatki jakie mieli ze sobą przedstawiciele Konfederacji – relacjonuje Wojciech Łysiak, Konfederacja Korony Polskiej Legnica. – Na koniec Prezydent Kupaj postawił ultimatum: jeśli przedstawiciele Konfederacji nie opuszczą sali, on sam zakończy spotkanie. Wobec takiego obrotu sytuacji, aby umożliwić kupcom uzyskanie jakichkolwiek informacji, zdecydowaliśmy się opuścić salę.
Niestety z relacji kupców wynika, że Prezydent Kupaj nie przedstawił żadnych konkretnych rozwiązań dotyczących przyszłości targowiska.
– Z wypowiedzi kupców wynikało, że projekt budowy schronu został zlecony „z góry” – z poziomu administracji centralnej – lecz nie powstała jeszcze dokumentacja projektowa, nie wyznaczono harmonogramu prac ani nie zabezpieczono środków finansowych. Jednocześnie nie istnieją żadne gwarancje jak zakończy się projekt oraz czy faktycznie targowisko pozostanie w swoim miejscu – opowiada Wojciech Łysiak.
Kupcy oczekiwali jasnych deklaracji, jednak zamiast konkretów usłyszeli jedynie zapewnienia, że „wszystko jest jeszcze w fazie planowania”.
Z naszych informacji wynika, że „może” zostanie wyznaczony inny teren – zastępczy – przy ul. Szpitalnej pod targowisko.
I tutaj pojawiają się następne problemy na jakie wskazuje Łysiak: Ten teren, jak zwracali uwagę kupcy, jest mniejszy od obecnego, nieuzbrojony i wymagałby od nich samodzielnego poniesienia kosztów przeniesienia pawilonów. A dla większości z nich nie jest to wykonalne, choćby dlatego, że ich pawilony są na stałe połączone z gruntem.
Już w trakcie spotkania część kupców wychodziła z sali rozczarowana i z poczuciem bezsilności.
Na pytania o to, czego się dowiedzieli z rozmów, odpowiadali:
– „To nie były żadne konkretne propozycje, tylko słowa bez pokrycia.”,
– „Nie rozumiem, po co to spotkanie, skoro prezydent nie ma żadnego planu.”
– „Jestem oburzona. Jak można było wyrzucić mieszkańców Legnicy, którzy przyszli tu z naszego zaproszenia?”
– Wielu uczestników wskazywało, że zachowanie władz miasta odbiegało od zasad transparentności i dialogu społecznego. Zamiast otwartej rozmowy o problemach, spotkanie przerodziło się w demonstrację siły i próbę uciszenia niewygodnych głosów. Spotkanie, które miało przynieść odpowiedzi i uspokoić nastroje kupców, pozostawiło jeszcze więcej pytań. Władze miasta nie przedstawiły żadnych konkretnych danych dotyczących harmonogramu, finansowania ani lokalizacji zastępczej dla targowiska. Zachowanie prezydenta Legnicy – jego ton, arbitralność decyzji i odmowa udziału zaproszonych gości – zostały odebrane jako przejaw arogancji i braku przygotowania do rozmowy z mieszkańcami. W opinii uczestników, władza zamiast budować zaufanie i dialog, pokazała dystans i niechęć wobec społecznej kontroli. Zamiast rozmowy o przyszłości targowiska – mieszkańcy Legnicy byli świadkami pokazowej demonstracji tego, jak łatwo lokalna władza może zamienić los wielu ludzi, bez głębszej refleksji. Podstawowym pytaniem jakie pojawiało się wśród uczestników było: „jak to jest że nic nie zostało postanowione, żadnej analizy wykonalności, brak środków na inwestycję, ale przedstawiony nam został już jeden z wykonawców który roztaczał wizję realizacji przedsięwzięcia?” – zaznacza Wojciech Łysiak.
AK, Fot. Dziennik Legnicki